No i nadszeszla chwila napisac cos o SYlwestrze bo jakos dziwnie tak wyglada ten blog bez zadnej notki :p Wiec zaczne od poczatku.
Kolo godziny 18 przyszla do mnie Kasia i zaczelysmy sie szykowac do zabawy. Wiadomo jak to jest: fryzura, makijaz, stroj itp. Zalejo nam to ponad godzine. Przed wyjsciem jeszcze oczywiscie ostatnie pozegnani z bliskimi (oprocz rodzicow oczywiscie) na wypadek gdybysmy zywo nie wrocily :-) , starszym zlozylysmy zyczenia i wyszlysmy.
Najpierw mialysmy isc Sebie zaniesc jakis CD wiec przy okazji i jemu zyczenia zlozylysmy.
Po chwili bylysmy juz na przystanku, troche trwalo zanim przyjechalo najpierw 126 a potem 136 ale w koncu dotarlsmy na Bardzka. W sumie wszystko bylo tak jak Szczurek powiedzial ze ma byc: przystanek 610, przystanek 136, petla autobusowa i MacDO :-) No ale bylo dopiero kolo 20 30 wiec do spotkania Pawla (Szczurka) mialysmy jeszcze godzine. I co robic ? Hmm marznac na pzystanku nie bedziemy. PAtrzymy stacja benzynowa BP jest otwarta to idziemy chociaz sie ogrzac i moze przy okazji jakies gazety poczytamy :-) No ale wchodzimy i patrzymy ze jest cos w rodzaju mini baru wiec postanowilysmy sie napic czegos goracego na rozgrzanie. Pijac zaczelysmy rozmyslac co bedzie jesli Szczurek nie przyjdzie,albo jak tam bedzie dretwo to ze bedziemy na piechote wracac i w ogole takie czarne mysli nas nachodzily :-( W pewnej chwili na stacje weszla moja kumpela ze szkoly, z jakas kolezanka i kolega. Cos mi sie zdawalo ze skads znam tego chlopaka, tak patrze na niego, patrze. Ja jego nie poznaje on mnie tez nie, Dopiero po chwili sie zorientowalismy kim jestesmy. To byl Omen. Jedna z pierwszych osob ktore poznalam na polchacie a w realu tylko raz go widzialam. Heh nie wiem czemu ale takie mile zaskoczenie to bylo ze go poznalam :-)) No ale przejdzmy dalej. O 21 20 wyszlysmy z BP na przystanek, bo autobus mielismy o 21 35 . Heh no i zaskoczenie. JEST SZCZUREK ! Lol ! Jednak nas nie zostawil :-) Jakie to mile ;p No ale nie koniec niespodzianek. Byl samochodem. To dosc mile, bo na Lamowice autobusy naprawde zadko jezdza, zwlaszcza z powrotem nastepnego dnia. Takze przynajmniej dojazd z Gaju na Lamowice byl przyjemny.
Nie wiem jak Kasia, ale ja jadac z chwili na chwile, czujac ze coraz bardziej oddalamy sie od miasta czulam stracha. Ale staralam sie byc dzielna :-) Po kilkunstu minutach zajechalismy na miejsce... i ... szok. Dom owszem postawiony, ale ciemno, glucho jakby nikogo nie bylo. Za domem juz same pola.. Hmm no to zapowiada sie swietna zabawia - pomyslalam :-) No ale spoko, idziemy. Zblizylismy sie do domu i HURRA! Jest prad, swiatlo sie swieci, muzyka tez jest. Jaa , jakis to luksus. Na poczatku troche dziwno bylo bo nikogo nie znalysmy, ludzie juz lekko wstawieni, my trzezwi to wiadomo ze sie inaczej odbiera. No ale dlugo nie zostawalysmy w tyle, po polgodzinie bylismy juz na tyle rozluznione zeby zaczac zabawe :-) Yeeahh :-) To lubie. No od czego zaczac ? oczywiscie od poznania DJ`a (chlopacy zainstalowali tam komputer z duuuuuuuza iloscia mp3 :-) Hihi musze powiedziec ze "Pan" Marek byl bardzo mily i puszczak jaka chcialysmy muzyke. A jaka chcielismy ? Lady Panka oczywiscie :-))
W przewie miedzy piosenkami poznawalysmy coraz to wiecej osob. Musze przyznac ze jestem naprawde bardzo mile zaskoczona. Bo czesto jest tak ze jak na impreze przychodzi ktos nowy to inni patrza na niego krzywo i w ogole. A tam nei. Naprawde nie czulysmy sie ani obco ani nic. Po prostu swietnie bylo.
Nawet nie wiem kiedy, tak szybko to minelo ze wybila polnoc. Szampan, troche fajerwerek i zyczenia= standart. Tu rzeczywiscie troche dziwnie bylo bo co zyczyc osobom ktore sie widzi 1szy raz w zyciu ? Hmm tradycyjnie: zdrowia, szczescia, spelnienia marzen. Moze i dluzej by to trwalo ale zbyt zimno bylo. Wrocilismy do srodka i dalej tanczylismy, Nie wiem do ktorej, ale zdaje mi sie ze do kolo 4. Tak szybko to minelo. NAd ranem polozylismy sie na jednej kanapie kolo piecyka (w samym domu nie bylo ogrzewania tylko takie dmuchawice) i zasnelismy.Przynajmniej ja zasnelam pod kocem aby czasem zadna czesc ciala mi nie wystawala :_) Przebudzilismy sie gdy na dworze bylo juz jasno.
Posprzatalismy troche (wiekszosc osob juz niestety wyszla :-( ) I w koncu nadszedl czas powrotu do domu :-(( Chlip ! Do konca pozostaly te osoby ktore chyba najbardziej polubialam (Szczurek, Piotruś, Dj Marek, Ron i my :-) )i mimo zmeczenia fajnie sie rano jeszcze gadalo. Echh wcale nie chcialam wracac do domu :-( Ale trzeba bylo. Biedny Piotrus tam zostal skacowany i musial do konca doprowadzic dom do uzywalnosci, ale mam nadzieje ze duzo pracy nie mial :P
I tak to sie skonczylo :( Chlip, ze sie skonczylo, Hurra za bylo :-) ALe zabawa byla naprawde kapitalna i nie zaluje ze tam poszlam. Co najwazniejsze poznalysmy nowe osoby i moze uda sie z nimi jakis kontakt utrzymac ? Mhm Szczurka mamy na GG, Markowi swoje numery GG dalysmy, Z Piotrkiem juz Smsuje :-)) A z Ronem laczy nas magiczna wiez na skale Harrego Pottera (hueh dla niego nie jestm Celka, ale Hermiona :-) ) Okej koncze, bo czuje ze nikomu nie bedzie sie tego chcialo czytac :-)) Pozdrawiam :P