Komentarze: 3
I wróciłam z cmentarza... Gdy jestem w tamtym miejscu zawsze mimowolnie przypominam sobie dzien 27 grudnia 1998 roku- dzien w ktorym babcia odeszła do tamtego swiata, zakonczyla zycie ziemskie, po prostu zmarła. Mimo ze było to prawie 4 lata temu, ten dzien jest w mojej pamieci zapisany z kazdym szczegolem. Ten, oraz sylwester 1998/1999 kiedy odbył sie pogrzeb. Ale dla mnie to nie był dla mnie najszczesliwszy wieczor do zabawy.... nie mialam na nic ochoty... To chyba nie jest dziwne.. Nie bede teraz tego opisywala... zrobie to kiedys indziej... teraz chcialabym cos innego poruszyć. Babcia pochowana jest na cmentarzu osobowickim (jest to jeden z najwiekszych cmentarzy we Wroclawiu) idec sobie dzisiaj jego uliczkami przyszła mi do głowy pewna myśl. Codziennie na nim odbywaja sie conajmniej 3-4 pogrzeby... Podczas kazdego pogrzebu chowana jest osoba bedaca komus bliska, dla kogos najwazniejsza... Kazdemu pochowkowi towarzysza bol, cierpienie i lzy...Cmentarz ten został załozony w 1950 roku, w tym czasie odbyło sie tam tysiace pogrzebow, teraz pozostało kilka tysiecy mogił.... Niewiadomo nawet ile juz grobów zostało zasypanych poniewaz rodzina nie oplacała dalej miejsca... I tak sie zastanawiam... co by powstalo zbierajac wszystkie lzy wylane w tamtym miejscu przez ostatnie 50 lat... Morze? Ocean ? A co by gdyby dolozyc do tego cmantarze w calej Polski, Europy, Swiata ....?
Wiem, ze te moje przemyslenia sa jakies dziwne, ale nic na to nie poradze ze teraz wlasnie takie cos mi chodzi po głowie... Ale nie bede juz tego tematu poruszala bo jest zbyt dołujacy.... A wczoraj przeczytalam jeszcze blog zmarłego (znacie to?) to sie poryczałam... autentycznie... to mnie jakoś przybiło... Podziwiam tego chłopaka... I strasznie zal mi jego a szczegolnie jego rodziny... ktorej pozostał po nim tylko zal i smutek....
Okej.. juz koncze... nie bede Was dołować ... :)