Komentarze: 5
Echh z jakis przyczyn mam potrzebe teraz sie wypisac... wylac na klawiature wszystko to co mnie teraz dreczy... Bo niby wszystko jest okej... wreszcie udany weekend, troche nauki przede mna ale to nie jest istotne, juz nawet sie przelamalam w sobie i ucze sie, staram sie bo chce wypaśc jak najlepiej. Nie dlategho aby rodzice byli ze mnie dumni, aby ktos mnie chwalił. Nie. Sama sobie chce udowodnic ze nie jestem głupia, ze stan mnie na cos wiecej niz srednia 3,5 i ze nawet nauka, a raczej jej wyniki sa bardzo satysfakcjonujace nawet przy niewielkim nakladzie pracy... Nie wiem czemu chce sobie to wszystko udowodnic.... po prostu chce !
Ale dzisiaj jest mi trudno o tym wszystkim myslec... Juz 8 godzin słucham Malej wojny Lady Panka... I cały czas przed oczami mam wydarzenia wczorajszego wieczoru... Tak bardzo chciałabym cofnac czas.. I zatrzymac go w tamtym miejscu... Dlaczego tak jest ? Nie wiem, moze dlatego ze wtedy moglam choc troche poczuc sie wolna... I jednoczescnie przypominaja mi sie wakacje w Sianozetach gdzie nikt nie mowil mi co mam robic, nie musialam sie stresowac ze sie spiesze do domu... Z jednej strony nie chce mi sie specjalnie ani pic ani imprezowac... Obiecalam sobie ze bede sie uczyc i spelniam to ale z drugiej strony chciałabym uciec ! jak najdalej stad ! Od tych wszystkich trosk, codziennych problemów, mimo ze kocham swoje zycie i jestem z niego zadowolona, chcialambym sie wyrwac... Moze po prostu brak mi jakiegos oderwania ?! Ale z drugiej strony niecaly miesiac temu dopiero wrócilam z wymiany, z Francji, nie tkwie w swojej rzeczywistosci na tyle długo aby mogła mi sie ona znudzic.. Moze to ta muzyka na mnie tak dziala ? Na zewnatzr jestem szczesliwa, nie mam powodow do smutku, ale w srodku czuje ze wszystko we mnie placze.. jest rozerwane.. Moze jest to spowodowane tym, ze czytałam niedawno filozofie barokowe. Pascal chyba miał racje : "Człowiek jest trzcina najsłabsza w przyrodzie.... ale trzcina myślaca" Bo tak jest. Jestesmy tylko malymi punkcikami tworzacymi całość. Wnetrzem czlowieka targaja rozne uczucia... Jestemy podzieleni w srodku... Bo chyba niewielu z nas moze stanowczo powiedziec jakie ma zdanie w danej sprawie.. Niemal wszystkich nas targaja niepewności, watpienia... To takie dziwne.. Człowiek jako istota myślaca jest jednoczesnie najsłabsza w przyrodzie bo te nasze wewnatrzne mini wojny oslabiaja nas... Czasem mysle ze latwiej byłoby byc zwykla. szara mysza polna... Przeciez ona nie ma tylu problemów co człowiek, nie ma dylematów czy warto jest kochac, czy warto sie starac, czym jest zycie i dlaczego warto zyc (to, ze jest warto zyc jest dla mnie jednym z niewielu pewników). Ona tylko martwi sie o jedzenie i dzieki instynktowi udaje jej sie przetrwac, albo nie... Ale z drugiej strony nie wiem czy chcialabym byc taka mysza... Ona nawet nie jest swiadoma jak wiele przyjemnosci z zycia ja omija... Nie cierpi z powodu zlamanego serca, ale nie zazna tez prawdziwej milosci.. Czy warto ? Oto kolejne pytania na ktore odpowiedz brzmi: "Nie wiem" Jestem tak podzielona w srodku, czasem to ulatwia zaklimatyzowanie sie w roznych srodowiskach, ale przez to nie wiem kiedy jestem naprawde szczesliwa, gdzie sie najlepiej czuje... Najlepsze jest chyba wysrodkowanie... ALe szczesliwa byłam chyba wczoraj... Chyba ? Kolejna niepewnosć .... bo skad moge wiedziec czym jest prawdziwe szczescie ? Nie wiem.... ale marze aby go kiedys zaznac... Choc przez chwile..
Motam, nawet nie mam sily przeczytac tego drugi raz.... To wszysto chyba (!) nie ma sensu... ale musialam to z siebie wyrzucic.... starałam sie choc troche swoje mysli uporzadkowac... ale sie nie da... Mam jeszcze tyle w sobie do wyrzucenia, ale nie potrafie tego ubrac w slowa...Kolejna sprzecznosc? Jak zwykle.... Nie wiem...
.... Wciąż jestem obcy.... Zupełnie obcy tu.....Wciaż jestem obcy, zupełnie obcy Wam
I SOBIE SAM ....(!)