wrz 02 2002

Za okolo 290 dni- wakacje ;))


Komentarze: 1

HA ! I  już pierwszy dzien szkoły dobiegł konca (Dosc szybko, nie ma co :)) ) Jeszcze tylko jakies 280 i znów beda wakacje :))  Hieh pocieszam sie tym, ze z kazda chwila do wakacji coraz blizej :))

Echh ale jak przyszłam dzisiaj do szkoł zobaczylam usmiechnieta gebe Fidela (Fidel to nasz wychowawca) to az mnie skreciło. Nie wyobrazacie sobie jak mozna kogos nie cierpiec... nie wiem tylko czy to ja go bardziej nie lubie czy on mnie :) No ale cóż.... Jak mozna faceta lubic jak on sobie cos wymysla.

Wtorek:

ON: Baśka masz sie nie malowac

JA: Prosze pana, maluje sie od 3 lat i nikt mi nic nie mówi i to moja sprawa... pan mi na pewno nie zabroni

Nastepny wtorek:

ON: Baśka tydzien temu obiecałas mi ze sie nie bedziesz malowała

JA: Nie prosze pana, ja mowiłam ze bede a pan sobie ubzdurał ze przestane...

(Nie myslcie ze jestem jakas taka lala malowana, ale przyzwyczaiłam sie ze robie codziennie makijac, ale to chyba normalne w moim wieku, poza tym nie jest on mocny)Hmm no i jak tu z takim wytrzymac ? Czepia sie idiota kazdego szczegolu... a tak w ogole to on uczy wuefu i nigdy nic nie wie.

MY: Panie psorze co robimy a czasie matur ?

ON: A ja nie wiem...

MY: Panie psorze kiedy jedziemy na wymiane?

ON: A ja nie wiem....

itp itd... Poniewaz nie za bardzo wie o czym gadac na godzinach wychowawczych wiecznie czepia sie frekwencji... jego niezapomniany tekst po pierwszych 2owch miesiacach naszej nauki w tej szkole:

ON: TO skandał! Frekwencja naszej klasy spadła z 99,3 (wrzesien) na 98,8 (pazdziernik)!!

Hueh a najbardziej to go denerwuje ze wieszkosc godzin nieobecnosci jest przeze mnie i Karoline, i to go drazni ze mu frekwencje obniżamy :)) Hueh... szkoda tylko (dla niego) ze nigdy sie nie zorientował ze ani jednego usprawiedliwienia ktore dostał od nas... nasi rodzice nigdy na oczy nie widzieli :) Hueh moja mamka wie, ze sobie usprawiedliwiam godziny, wiec zeby mnie nie wsypac karze mi podpisywac wszystkie mozliwe papiery :) Co tylko sie da... ale fakt ostatnio sie zdziwila ze jest tego az tyle. :) Przez miesiac nie wychodzilam z domu... ale to inna bajka :)

Chyba jeszcze nie pisałam ze jestem w klasie dwujezycznej... taki zryty profil bo czesc przedmiotow mam wykladanych po francusku, ale sa tez tego zalety... mamy co rok obozy jezykowe, wymiany itp Oczywiscie Fidel nie zna francuskiego i pewnie głupio czuje sie w bandzie 80 uczniow i okolo 8 nauczycieli gadaja miedzy soba po francusku a on nic nie kuma... ale i tak sie poprawil bo ostatnio nawet dogadał sie z jedna ticzerka francuską :) Ich dialog:

ONA (ciekawe czemu ona sie pierwsza uklonila ?): Bonjour.

ON: Bonjour

ONA: Ca va ?

ON: Ca va.

Hueh nawet nie wiedział jak sie jej zapytac o samopoczucie! Porazka ! W ogole moja szkola jest tak troche na francuski nastawiona i beda w niej mam wrazenie ze kazdy tam zna ten jezyk. No oprocz Fidela i ..... naszej dyrektorki :)) Hueh ale wiecie jaka to jest porazka ? Oficjalne pozegnanie po wymianie a dyrka potrzebuje tłumacza..... bo ona w naszej szkole uczy jedynie..... Wychowania prorodzinnego :) Hueh ale to jej swietnie wychodzi... zwlaszcza kiedy mowi o zboczeniach :))

Ojojojoj i nasroj sie zmienil na typowo szkolny. Teraz zmienie klimat.

Po rozpoczeciu roku, wrocilam do domu bo wybieralysmy sie z Kaska po jakies  szkolne zaqpy (w tym roku postanowilam sobie ze bede prowadzic zeszyty wiec musialam je jechac kupic.) Dojazd do Rynku zajal nam poltorej godziny (z reguly nie trwa wiecej niz 40 minut- nawet na rowerach!) bo niestety jeden autobus odpadł z kursu i ponad polgodziny czekalysmy na niego, gdy przyjechal ujechalysmy kilka przestankow kiedy Kasia sie zorientowala ze nie ma biletu... no i musialysmy wysiasc bo dzisiaj 2 i lepiej nie ryzykowac... Balysmy sie czekac na nastepny autoban 122 wiec podzidowalysmy do tramwaja.... I przyjechal 22.... Kolo Rynku sa 2 przystanki, z tego drugiego jest blizej.... Chcialam wysciasc na tym pierwszym, ale Kasia stwierdzila ze jej sie nie chce tak daleko isc i jedziemy na drugi.... ta yhmy.... tylko ze od 2 wrzesnia zmienila sie trasa i skubany skrecił i musiałysmy pol miasta potem na piechote przemierzac :)) Ale mialysmy polewka z siebie.. :)) A tak Kasia chciala aby blizej było... :))

W koncu dotarłysmy do Korony...(tak wlasciwie do wlasnie Korona byla naszym celem :) ) polazilysmy po samie, kupilysmy co chcialysmy, ale po jakiejs godzinie strasznie zglodnialysmy.... Kupilysmy sobie bagietke, ICE TEA (mniam) i w drodze powrotnej , w autobusie zjadłysmy nasz prowiant. Troche nakruszylysmy a  Kasia chciala jeszcze koło HITu po parowki wyskoczyc, ale mi sie spieszylo :) Chcialam jeszcze salatke wyciagnac, bo wlasnie sobie wiozlam na obiad.. ale Kasia stwierdzila ze nie mamy widelca (w sumie bystra dziewczyna :)) ) i nici z mojego planu :) A zreszta ludzie i tak jakos dziwnie na nas patrzyli.... Olać :) I tak mnie nikt tam nie znał a głodna i zmeczona bylam po całym dniu wrazen w szkole :)

Gdy wróciłam do domu, posiedzialam troche przed netem, posłuchalam muzyki, potem znow na spacer z Kasia... codziennia porcja słowa "Darek".... itp....

Bloga uzupełniłam, wiec moja misja jest chyba zakonczona..... Moge spokojnie isc spac... jest godzina 22 27 wiec sie ide polozyc....aaaa.... jeszcze spakowac sie do szkoly musze (Jaaaa!! Juz zapomniałam jak to sie robi :)) )

Dobranoc. jutro pewnie cos tez napisze :)

celqa : :
ahaj
03 września 2002, 23:21
kto to jest Darek ? :P

Dodaj komentarz