gru 27 2002

Rozterka....


Komentarze: 0

Dlaczego ja taka jestem ?
Dlaczego nie potrafie docenic calego dobra jakie daje mi druga osoba ?
Dlaczego nawet nie potrafie powiedziec "Dziekuje" kiedy trzeba ?
Dlaczego nie potrafie sie odwdzieczyc ?
Dlaczego nie umiem powiedziec pewnych rzeczy wprost ?
Dlaczego ? Dlaczego ? Dlaczgo ?
Dlaczego nie doceniem ze ktos mnie kocha ?
Tak chciałabym poznac odpowiedz na te pytania. Dlaczego jestem taka głupia ? Jest mi tak wstyd. Czuje sie niezrecznie. Dlaczego nie potrafie docenic ze ktoś mnie kocha ? Ze chce dla mnie dobrze ? Dlaczego tak jest ? Chyba jestem naprawde głupią gówniara... Bo jak wytłumaczyc ze nie potrafie odwdzieczyc tego wspanialego uczucia ? Czemu tak jest ? Przecież widzę, ze On się stara. Chce jak najlepiej. Robi wszystko abym była szczęśliwa... a ja nic... nie reaguję na to prawie wcale... Jakbym była kamieniem... zupełnie bez serca... bez uczuć. Czuje sie naprawde podle ! Wiem, że go uwielbiam, bo jest naprawde cudownym człowiekiem. Wiem, że mogę mu zaufać. Wiem, że mogę na nim polegać. Wiem, wiem wiem... i co z tego ? Nic. Z jednej strony chciałabym mu powiedzieć do końca jak to jest. Ze bardzo mi na nim zależy... , ze nie chcę go stracić, ze nie moge patrzyc jak sie dalej stara , wysila aby wszystko było dobrze. Bo jest dobrze. Naprawde wszystkim dziewczynom zycze takiego Kogoś. Tak  wiele znaczy dla mnie nasza znajomośc, ktora trwa juz tyle czasu i byla naprawde burzliwa. Teraz mogę chyba jednak powiedziec ze jeste to PRZYJAZN. Bo jak sie mówi o osobie ktorej ufamy, ktorej mowimy niemalze wszystko o swoich problemach  jesli nie Przyjaciel ? I to taki przez duże P. Oczywiscie nie jest to to samo co z Kasia, ale jest. I nie chce aby minelo.. I boje sie tego. Naprawde nie chcę go zranić, nie chce aby przeze mnie cirpial...ale nie chcę go tez oszukiwać.... Poza tym czuje ze z czasem bedzie tylko gorzej... Dlaczego jestem taka slaba, ze nie potrafie stanowczo powiedziec ze to koniec, dlaczego ? A może to resztki uczuc ktore we mnie tkwia ? Nie wiem, naprawde jestem rozdarta .... Nie wiem co robić... Najbardziej bym chciala spowodowac aby mnie znienawidzil... Zeby sam powiedzial, ze to nie ma sensu, ze nie chce mnie znac, ze to koniec, Tak byłoby najlatwiej... Ale wiem ze to niemożliwe. Niestety. Wiem, ze to pokazuje jakim tchorzem jestem. Ze nie chce brac na siebie odpowiedzialnosci tej decyzji. Ze w razie czego nie bede mogla sama sobie nic zarzucic... wiem to... ale nic na to nie poradze, ze jestem slaba.... ze nie umiem ranic....  tak bardzo chcialabym miec juz to za soba.... czy ktos kiedys wynajdzie maszyne to przyspieszania czasu ??! Blagam !!

Echhh za kilka godzin go zobacze.... czy bede w stanie powiedziec mu to bym chciala? To, co mi w gowie siedzi? Mam nadzieje ze tak, ale juz odczuwam straszny lek... Lek przed wypowiedzeniem tego, lek przed jego reakcja, lek przed spojrzeniem mu potem w oczy... Echh ... Jeśli możecie, 3majcie za mnie dzisiaj kciuki! Potrzebuje Waszego wsparcia ! Koncze juz bo musze wychodzic ! Do zobaczenia, wieczorem napisze jak poszlo... !

celqa : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz