PiOnTeK
Komentarze: 2
Huieh nio to opis lykendu zacczne od piatku... to chyba dopsze nie ? :-)
No wiec rano raniusko o godzinie 10 15 wstalam , ciutke sie spoznilam do szkoly wiec podarowalam sobie 2 lekcje :-) W tym czasie Karolina miala religie (ona juz nie chodzi z nami do klasy, ale przeniosla sie do 1 "e" i teraz sie z niej brechtamy ze kotem jest :-) ) No ale nie wazne.... Wieczorem nasza szkola zorganizowala nam zabawe w La fete i juz kilka tygodni wczesniej zapisalysmy sie na nie (moja partnerka byla oczywiscie Kasiunia :-) a Grzybcia szla w obstawie Sulika, Bobka i Artura :-))
Lekcje skonczyly sie planowo o 15 30 , umowilam sie z Grzybcia na wieczor (Dominika okazalo sie ze niestety nie moze isc z nami do La Fete :-() Obiecalam mamusce ze pojade z nia po sklepach zeby sobie jakiegos ciucha kupila (musze z nia chodzic bo to bezguscie sie ubrac nie potrafi :-) ) no i zaliczamy po kolei: 1 sklep, 2 sklep, 3 sklep.Setki przymierzonych garsonek, spodnic, sukienek bluzek i sam Bóg tylko jeden wie czego jeszcze. Mimo moich i sprzedawcow zapewnien ze slicznie wyglada nic sobie nie kupila ! Echh ! Tyle czasu straconego na nic... Normalnie myslalam ze ja rozszarpie... Wiecej sie nie dam wrobic w zakupy z nia.... o nie, co to to nie ! Ale w koncu o 18 50 udalo mi sie dotrzec do domu... HuRra :-) Mialam cale 25 minut na zjedzenie, ubranie sie i ogolnie na wyszykowanie sie na zabawe :-) Nie no spoko, to duzo czasu... O dziwo udalo sie- zdarzylam :-) Dotarlysmy z Kasia punktualnie na 20 do galerii, chlopakow jeszcze nie bylo wiec poszlysmy ich szukac. Jak my ich znamy, wiadomo gdzie ich szukac : Galeria Domonikanska->Albert-> Monopol :-) No ale korzystajac z okazji zrobilysmy w tymze sklepie zakupy (obowiazkowe winko :-)) potem do niezastopianego kibelka w Galerii (w parku jak narazie jest za zimno aby pic a te toalety sa takie przytulne...) No ale oprocz Kasi, to nic nam to winko nie dalo, no to trudno, idziemy do knajpy, ale po drodze zdecydowalysmy ze idziemy po drugie :-) Poszlysmy (tymrazem jednak cytrynka nie okazala sie taka dobra jak zawsze :-() wiec ja zostawilysmy w krzakach na potem..... uehueh po jakis 30 minutach wrocilysm po nia (i bagietko parowke :-)) ale !!!!Chamstwo !! Ktos nam ja gwizdnal !! Normalne skandal ! Zawsze tak robilysmy a tu gowno... No to dlugo sie nie zastanawialysmy... idziemy po 3 nalewke ;-) Tym razem inny smak :-) Zabralysmy nashym gentelmenom kurtki (w sumie to sami nam dali za co im chwala :-) ) no i kupilismy... dobra byla.... choc nie wiele sie z niej napilam bo Kasia z Arturem sie nia ogrzewali i sami wypili :P chamstwo :P PS Od kiedy Artur pije inne niz swojej roboty wino ? :-)
No ale oka..... w koncu nam sie udalo wejsc na dyskoteke.... potanczykysmy moze gora z 50 minut i stwierdzilysmy... ze nam sie nudzi :-) buehe i ze wolimy do domu wrocic zeby na zlocie byc wyspanym :-)) I tak oto skonczyl sie nasze pierwszy dzien lykendu :-) Myslalam ze inaczej bedzie, ale nie narzekam i tak milo bede go wspominac :-)))
Dodaj komentarz