aLe wToPa !!!
Komentarze: 6
Hueh niom i juz po pielgrzymce do Wambierzyc... wczoraj nie pisałam bo byłam chlernie zmaczone po nieprzespanej nocy.... Bo tamta no byla pelna przygod... Najpierw nie moglam zasnac... gdy w koncu udało mi sie to okolo 1 40 o godzinie 2 30 zadzwonila Grzybcia z Karolinka. Wlasnie wracaly z baletów,. huehu cale zmokniete krzyczały mi zebym ich wiecej nie zapoznawała ze swoimi zafajtanymi kolegami.... chodziło oczywiscie o Bobka i Sullika bo oni zrobili je w jajo.... nie wiem dokladnie jak, ale wiem ze biedne musialy szorowac jakies okolo 8 km same w nocy przy takiej ulewie :)) huehue nie zazdrosciłam im :)) Niom ale jak Grzybcia mi sie juz wyzalila, postanowilam znow zasnac... i udało mi sie to...ba... spalam jakies caleee 20 minut.... bo rodzice wedrowniczki wrocili i trzeba bylo sie z nimi przywitac, posłuchac opowiadan jak bylo w Chorwacji . I tak wzbogscona o wiele opisow okolo godziny 4 polozylam sie do lozna z zamiarem spania... Niestety to mi nie wychodzilo.... dopiero 40 minutowa lektura Jonathana Carrolla zmozyla mnie na tyle. abym zasnela snem sprawiedliwego... heh no ale pielgrzymka nie sługo.... o 6 10 trzeba bylo wstac :)) I tak oto "w pelni zregenerowanych sil" wstawilam sie na zbiorce... :)
Z naszej parafii jechalo 60 osob... Prawie samo gimnazjum bo mieli warunek, ze jak chce isc do Bierzmowania to trzeba pojechac (ha! tez to kilka lat temu przechodzilam :) ) Nio i w sumie z Kasia bylysmy jedne z najstarszych... co oczywiscie jest rownoznaczne z tym ze najmadrzejsze :)) W drodze bylo oczywiscie troche modlitwy, ale nie zmacila ona naszych nastrojow, ba nawet trzeba sie bylo na chwile przespac nie ? Wiec calkiem dobrze ze byla ... Na miejsce dojechalismy okolo 10 30... no i o 11 oczywiscie msza... Hueh no ale nie powiemy zeby nas na nia ciagnelo wiec poszlysmy zwiedzac Wambierzyce,... W ponad poltorej godziny zdazylysmy poznac dosc dobrze to miasteczko :) Po mszy... znow mielismy czas wolny...Ha ! Ile mozna lazic tymi samymi uliczkami ? Wiec zaczelysmy z Kasia powoli popijac... Najpierw winko, potem jedno piwko, drugie, trzecie... A najleosze bylo jak kupowalysmy te piwa... Wchodzimy do jakiegos mini marketu , stawiamy na ladzie piwo a sprzedawczyni do nas:
-A 18 lat jest ?
My: No oczywiscie
- A mozna dowod zobaczyc ?
My: Dowod ? Alez prosze pani, po co nam dowod ? My nigdy go ze soba na pielgrzymki nie bierzemy :))
Huehu siem lekko typka zdziwila, ale i tak w rezultacie wyszlysmy ze sklepu z naszym napojem Bogów :) O 15 00 kulturalnie lekko zachwianym krokiem wstawilysmy sie pod Bazylika (do ktorej nawiasem mowiac w ogole nie mialysmy okazji wejśc.. ). No i wszystko byłoby w porzadko gdyby nie to, ze Kaska podczas robienie zdjecia grupowego zapytala sie ksiedza gdzie jest fotograf :)) Na szczescie on potraktowac to jako zart i sie nic nie zorientowal....Nastepnym przystankiem byla Polanica Zdroj... Hueh jak nam powiedzieli ze jedziemy do pijalni to jakos dziwnie nam sie usmiechy powiekszyly... a w drodze udalo nam sie caly autokarrozspiewac.... Byly cale listy przebojow poczawszy od Bog kocha mnie, poprzez Przezyj to sam az do Agnieszki (w tym momencie Marek sie baaardzo poirytował :)
A wlasnie Marek- kuzyn rata, animator naszej grupy RRN... Bardzo sympatyczny chłopak tylko lekko... nieczasowy :) Ma 25 chyba lat... nigdy nie pil alkoholu (no raz piwo jak mu pan od polskiego postawil) Zgorszaja go wiec sprawy alkoholizmu... sexu... narkomanctwa itp zwlaszcza jesli poruszy to jakas osoba ponizej 18 roku zycia (czyli np. ja i Kaska ;)) No i pod kazdym prawie wzgledem bardzo sie roznimy... on na wszystko patrzy przez pryzmat wiary i kosciola a my mamy raczej swoje zdanie ktore w wielu aspektach rozni sie od tego katolickiego... :) Ale o nim jeszcze potem...
W Polanicy napoilysmy sie troche woda (ale wiekszym skarbem bylo nabycie przez nas plastykowych kubeczkow ktore odegraly dosc wazno role w dalszej drodze.. :) ) i zaopatrzylysmy sie w kolejne browarki (w tym momencie mozna juz wywnioskowac po co nam byly te kubki :) ) Tego dnia pozostalo nam jeszcze zwiedzanie Barda Ślaskiego ... tzn w sumie ogranizylo sie to tylko do wejscie do Bazyliki... I tu nie obyło sie bez przygod.... po wjesciu mialam lekkie problemy z trafieniem na klecznik, wiec walnelam na ziemie... a potem gdy juz mi sie udalo.... to przykleilam sie do niego przy "pomocy" gumy do zycia ktora ktos tam pozostawil... No i oczywiscie zaczelysmy sie tak brechatc i caly kosciol na nas patrzyl... wiec zdecydowalysmy sie z niego wyjsc aby nie robic wstydu naszej parafi... I niestety nadeszła chwila kiedy trzeba bylo wracac do domu...Wsiedlismy do autokaru.. ale po jakis 15 minutach trzeba bylo zrobic przerwe bo niektore osoby mialy problemy zoladkowe... hueh... sie okazalo ze te gowniarze (:) ) tez sie opily winem.... hueh i przez jakies pol godziny mielismy przerwe prawie na kazdym przystanku bo komus sie haftac chciało :)) Wydalo sie ze oni pili... mieli jazdeczke... a nam sie z Kasia upieklo.... no do czasu... Bo zostal nam sie jeszcze jeden browar... usiadłysmy sobie na srodkowych chodach w autokarze, szczesliwe ze nikt nie widzi wyciagnelysmy go.... ale tu gowno ! Marek sie na nas lampił ! Mozecie sobie wyobrazic jego poirytowanie ! Na szczescie ksieza nas nie przylapali, ale nie wiem czy to takie szczescie... bo ci ksieza tez kiedys byli normalnymi nastolatkkami lubiacymi alkohol. wiec by zrozumieli.. a Marek nie ! On nigdy nie bylo normalny! I ciekawe jestesmy czy powie ksiezom... Powiedzial nam ze sie na nas zawiodl.... Ale jak on doniesie o tym naszym starszych to dopiero my sie na nim zawiedziemy :) narazie pelnie dyzur przy telefonie... jak cos to rodzicow nie ma i nie wiem kiedy wroca :))
Echh no ale w sumie dol.... bo głupio mi troche bo on nam ufał... naprawde... mial nas za takie grzecznie dziewczyny... Zobaczymy, w piatek znow pojdziemy na spotkanie to zobaczymy na czym stoimy... Echh narazie nie chce o tym myslec... Ide do szkoły ! Papa !
A dzisiaj Cael we Wrocku jest wiec urywam sie z kilku lekcji i siem pojde z nim spotkac
Dodaj komentarz