Archiwum sierpień 2002, strona 1


sie 30 2002 **Sprawiedliwość
Komentarze: 4

Tak w moim niechceniu przypomniałam sobie, nie wiedziec czemu wiersz, któy omawialismy bedac jeszcze w szkole podstawowej... Spodobał mi sie, zacytuje go, ciekawe czy go tez znacie ? :)

Jan Twardowski

    

  **Sprawiedliwość**

 

Gdyby wszyscy mieli po cztery jabłka

Gdyby wszyscy byli silni jak konie

Gdyby wszyscy byli jednakowo bezbronni w miłości

Gdyby kazdy miał to samo

Nikt nikomu nie był by potrzebny

Dziekuje Ci, ze sprawiedliwosc Twoja jest nierownościa

to co mam i to czego nie mam

Nawet to czego nie mam komu dać

zawsze jest komus potrzebne

Jest noc zeby był dzien

ciemno zeby swieciła gwiazda

Jest ostatnie spotkanie i rozlaka pierwsza

Modlimy sie bo inni sie nie modla

Wierzymy bo inni nie wierza

Kochany bo innym serce wychłódło

List przybliza bo inny oddala

Nierówni potrzebuja siebie

Im łatwiej zrozumiec ze kazdy jest dla wszystkich

i odczytywac całość

 

Analizujac ten wiersz zauwazam ze naprawde jest w nim sporo prawy. Ile razy zastanawiam sie ? Dlaczego ona jest taka ladna a ja nie ? Dlaczego ona ma ta swietnia sukienke a ja nie ? Dlaczego ona moze miec tak duzo czasu poza domem a ja nie ? Czemu ona jest taka madra a ja nie ? Dlaczego ja wszyscy lubia a mnie nie ? Przeciez to nie sprawiedliwe... Dlaczego tyle osob jest bogatych podczas gdy na innych kontynentach ludzie umieraja z głodu ? Przecież to nie sprawiedliwe.. I tak dalej, rozumiecie pewnie o co mi chodzi... Ale Twardowski ma racje... Gdybysmy wszyscy mieli po tyle samo, NIKT nikomu nie byłby potzrebny... a przeciez na tym polega swiat, ze nikt nic sam nie osiagnie.... samemu nic nie jestesmy w stanie zrobić.... Az strach pomyslec co by sie stało gdyby wszscy sie odizolowali od wszystkich ! Brrr... A jak Wy to rozumiecie ?

 

celqa : :
sie 30 2002 NIE CHCE mi się
Komentarze: 1

Chyba pojawiły sie u mnie pierwsze oznaki depresji przedszkolnej ,.... Nic mi sie nie chce... Zjadłabym sniadanie ALE MI SIE NIE CHCE.... poszłabym na spacer ALE MI SIE NIE CHCE... Wlaczyłabym muzyke ALE MI SIE NIE CHCE do wiezy podchodzić... Jedyne co mi sie dzis chce - to pić (to zaden kac) bo jest goraco.... To dobrze, niech bedzie goraca w koncu jest jeszcze lato.... Jednak w taka temperature NIE CHCE mi sie wychodzic na dwor... Pisze te notke, ale juz koncze bo dalej MI SIE NIE CHCE tego kontynuować ! Pozdrowienia !

celqa : :
sie 30 2002 Przyjaźń III
Komentarze: 2

Bohaterem czesci dalszej opisu mojego otoczenia bedzie SEBA. Z Seba jest tak troche dziwna sytuacja. Dlaczego ? Zaraz sie Wam postaram to wyjaśnie :)

Nie pamietam dokladnie kiedy go poznałam... wtedy nie wiedziałam ze bedzie to osoba ktora odegra w moim zyciu tak wazna role. Jednak gdy tylko sie dowiedziałam jak ma na nazwusko (nie bede pisac jak ale to dosc popularne nazwisko) od razu go polubiałam. Nie wiem co to była za data, ale na pewno był to piatek, bo jak sie widzielismy na drugi dzien było prawie tak jakbysmy sie znali nie wiadomo ile czasu... Teraz niedługo bedzie 2 lata naszej, jakze burzliwej znajomości :) Poniewaz mieszkamy dosc blisko siebie (ja, Kaska, rat i Seba mieszkamy na tym samym osiedlu- Kuzniki- dlatego czasem jestesmy okreslani jako kuznicka mafia :)) No bo jakos tak było ze kiedys sie przyjaźnilismy we 4... teraz to sie zmienilo, ale dalej bywa ze chodzimy razem na imprezy i spedzamy ze soba miło czas :) ) mielismy ze soba dosc czesty kontakt. Seba nalezy do osob raczej wygadanych (mozna powiedziec raczej wyszczekanych) wiec nawet najkrotszy odcinek powrotny do domu nam zajmował nawet 2 godziny, bo Seba zawsze miał cos jeszcze do powiedzenia, do dodania. Hieh nigdy nie zapomnie tego czasu jak po 2 godzinach widzenia sie, dzwonilismy do siebie, gadalismy okolo 30 minut a po 45 kolejnych minutach znow sie widzielismy przez 3 godziny... ale tematy do rozmow dalej nam sie nie konczyly... Moja mamuska bardzo jest cieta na Sebe... tylko dlatego ze zawsze jak sie z nia umówiłam to po drodze spotykałam Sebe co mi zabierało minimum 20 minut wiec ona biedaczka musiała na mnie czekac:( Napisałam, ze spedzałam z Seba tyle czasu... ale teraz dla uscisnienia... nigdy nie laczyło nas nic wiecej niz przyjaźń... I to wlasnie mi sie podobało.. )Po jakims czasie rat (a wlasnie z nim wtedy caly czas byłam) był chyba zazdrosny o Sebe i niestety nasze stosunki sie pogorszyly :( Zaczelismy sie prawie nie widywac... rzadziej ze soba rozmawiac (nawet na chacie- bo wlasnie to rat i seba mnie w polchat wciagneli :) ) Z czasem zaczelismy sie klocic... Ale to co najbardziej podobało mi sie w kontakcie miedzy nami to to, ze nawet pomimo wielkiej klotni , gdy ktores z nas potrzebowalo pomocy, porady lub pocieszenia drugie bez niczego słuzyło pomocą i wolnym czasem... Choc ostatnio znow zadko sie widujemy... to, co sie u niego dzieje wiem praktycznie tyle co mi rat powie... ale mam pewnosc, ze wystarczy jeden telefon a zaraz sie spotkamy i bedziemy gadac jak dawniej... To naprawde dziwne... ale nie ma drugiej takiej osoby jak Seba ktorej zachowanie tak bardzo by  mnie denerwowało a pomimo to lubiałam z nia byc i rozmawiac... o tak... rozmawianie to jest to co Sebusie najbardziej lubią robić... :)) hieh no i pić oczywiscie :D Teraz Sebuś trafił wreszcie na odpowiednia dla siebie dziewczyne, niedługo bedzie pol roku jak sa razem, sa szczesliwi i to sie liczy! Oby tak dalej..... :)

Pozdrówka ! :)    

celqa : :
sie 30 2002 Wczorajszy wieczór
Komentarze: 0

Tą i nastepna notka napisałam wczoraj wieczorem, przed pojsciem spac, niestety z powodu notorycznej awarii netu nie mogłam ich wczoraj wkleić na bloga, dlatego robie to teraz... nie dziwcie sie ze dzis rano nastroj taki wieczorowy :)

Nio i zaczynam pisac ostatnia dzisiaj notke... :)
Chyba sie uzalezniłam od swojego bloga :)
Zaczne moze od pogratulowania Sebie, Sulikowi, Kilerowi i reszcie zdania do drugiej klasy, chłopcy, zawsze w Was wierzyłam ;))
Przed chwilka dostałam mesa od Fabcia (ha! czyli jednak mnie chyba polubiał skoro mesy mi wysyła) hieh chłoptas chciał abym przyjechała do Kociny!! Jejku jak bym tylko mogła to bym pojechala (no ale nie w ten łykend bo jest KULT!) ALe w nastepny to bym w sumie chciala, tylko czemu to tak daleko? Kasia chce abysmy wpadły tam na jeden łykend.. w sumie czemu nie ? Sarsi mnie raczej na pewno puszcza tymbardziej ze powiem ze jade do kolezanki do Kielc :) I Kasia juz zaplanowała z ciocia ze pojadymy do Korczyna w maju, podczas tego długiego łykendu... w sumie ciesze sie z tego, ale musze do tego czasu utrzymac kontakt z Fabkiem bo mi sie nudzic bedzie jak Kasia pojdzie z Darkiem na spacer... a z Fabkiem fajnie mi sie gadało ;) Echh ale to jeszcze tyle czasu ze nie ma sensu planowac... ja to rozumiem, ale sprobujcie Kasce to wytłumaczyc :D

A tak w ogole to rozpisuje sie teraz bo wlasnei Hopcio poszedł sobie z chata i mi sie nudzi (blee jakie pasqdne uczucie)... Powiedział ze moze jeszcze dzis wroci na chata to sobie pogadamy...:) Kwestia tego czy mi dzis jeszcze inet bedzie działał bo narazie do odłaczyli (sadze ze niezrobili tego specjalnie tylko cos im sie popsuło- jak zwykle :) Mam pomysła- zeby nie truc- wezme sie za opisywanie ciagu dalszego mojego otoczenia... :))
PS OHO słysze ze Wojtek wrócil, wiec pewnie zaraz bedzie net :)) HuRRa ! :)

 

celqa : :
sie 29 2002 Łzy....
Komentarze: 3

I wróciłam z cmentarza... Gdy jestem w tamtym miejscu zawsze mimowolnie przypominam sobie dzien 27 grudnia 1998 roku- dzien w ktorym babcia odeszła do tamtego swiata, zakonczyla zycie ziemskie, po prostu zmarła. Mimo ze było to prawie 4 lata temu, ten dzien jest w mojej pamieci  zapisany z kazdym szczegolem. Ten, oraz sylwester 1998/1999 kiedy odbył sie pogrzeb. Ale dla mnie to nie był dla mnie najszczesliwszy wieczor do zabawy.... nie mialam na nic ochoty... To chyba nie jest dziwne.. Nie bede teraz tego opisywala... zrobie to kiedys indziej... teraz chcialabym cos innego poruszyć. Babcia pochowana jest na cmentarzu osobowickim (jest to jeden z najwiekszych cmentarzy we Wroclawiu) idec sobie dzisiaj jego uliczkami przyszła mi do głowy pewna myśl. Codziennie na nim odbywaja sie conajmniej 3-4 pogrzeby... Podczas kazdego pogrzebu chowana jest osoba bedaca komus bliska, dla kogos najwazniejsza... Kazdemu pochowkowi towarzysza bol, cierpienie i lzy...Cmentarz ten został załozony w 1950 roku, w tym czasie odbyło sie tam tysiace pogrzebow, teraz pozostało kilka tysiecy mogił.... Niewiadomo nawet ile juz grobów zostało zasypanych poniewaz rodzina nie oplacała dalej miejsca... I tak sie zastanawiam... co by powstalo zbierajac wszystkie lzy wylane w tamtym miejscu przez ostatnie 50 lat... Morze? Ocean ? A co by gdyby dolozyc do tego cmantarze w calej Polski, Europy, Swiata ....?

Wiem, ze te moje przemyslenia sa jakies dziwne, ale nic na to nie poradze ze teraz wlasnie takie cos mi chodzi po głowie... Ale nie bede juz tego tematu poruszala bo jest zbyt dołujacy.... A wczoraj przeczytalam jeszcze blog zmarłego (znacie to?) to sie poryczałam... autentycznie... to mnie jakoś przybiło... Podziwiam tego chłopaka... I strasznie zal mi jego a szczegolnie jego rodziny... ktorej pozostał po nim tylko zal i smutek....

Okej.. juz koncze... nie bede Was dołować ... :)

celqa : :